wrz 10 2005

Bańka!


Komentarze: 11

Czuję się jak bańka.. nie dość, że nadymana przez okres.. to jeszcze tak pusta w środku. Wieczorami pękam, i czasem łzy polecą, ale chwila nie mija jak niby już jest OK. Ale następnego dnia znów taka pusta się czuję..
Jestem jakoś tam z Dominikiem, ale brakuje mi czegoś, czegoś wiekszego..
Bo ja go nie kocham.. a ja właśnie potrzebuję miłości.. dawania jej komuś, i być nią obdarywana przez kogoś.
Moje życie się w niczym nie zmieniło, pomimo tego że mam kogoś.. się czasem z nim spotykam.. i tyle..

Czuję się troche traktowana przedmiotowo.. Czyli jestem bo jestem.. jak mnie zacznie potrzebować to się spotykamy, pogadamy, poprzytulamy.. a jak mnie nie potrzebuje to bądź sobie w domu. Ja tak nie potrafię być chyba w takim związku.
Nie wiem co robić. Nie chce być sama.. ale też wiem, że to co jest z Dominikiem, to nie jest to. I jeszcze to jak powtarza.. "kiedyś to zrobimy", "kiedyś pójdziemy", "kiedyś tak będzie". Ale do cholery kiedy?
Ja chyba za bardzo cierpliwa nie jestem.. chciałabym mieć wszystko od razu..
A może to jakaś lekcja dla mnie jest?
Nauczyć się czekać..
Nauczyć się wytrwania..
I powoli dązyć do celu..

Narazie się zgadzam na to jak jest, bo nie przeszkadza mi to aż tak bardzo.. ale wiem, że brakuje mi czegoś.. może kiedyś będę czuć się w pełni szczęśliwa, nie będę jak bańka pusta, tylko wreszcie zostanę wypełniona odpowiednimi uczuciami.. 

(zmieniłam już ten porażający róż bo każdy tylko narzekał :D :) nie wiem co mnie naszło na niego.. :P )

ambiwalencja : :
11 września 2005, 16:47
wytrwalosc sie przyda. Ale jesli nie czujesz sie szczesliwa z czyms to powinnas mu powiedziec o tym jasno. Dac szanse ale nie wieczna. Jesli nic sie nei zmienia to skoncz to bo inaczej sie tylko sfrustujesz i bedziesz smutna albo niemila dla ludzi postronnych. Z doswiadczenia mowie. Nikt nie zasluguje na to by ksiazka byc!
cici
11 września 2005, 00:11
a ja nie chce Ci nic doradzac, bo sama nie bardzo wiem co w takiej sytuacji robic... musisz sama zdac sie na swoje uczucia...
a wytrwalosci i czekania chyba warto sie nauczyc... moze sie przydac niekoniecznie tylko w zwiazku;)
10 września 2005, 19:48
Dla mnie to nie jest związek. To jakiś dziwny układ. Zastanów się dobrze, czy warto siedzieć w czymś takim.
*
10 września 2005, 19:15
oh... jak ja dobrze Cię rozumiem...:/i tylko tyle moge powiedziec... bo sama nie wiem co z tym zrobic.. takie sytuacje nie są zdrowe

nmilego dnia:)
salma
10 września 2005, 18:47
dziwne,bo związek powinien na Ciebie działać bardzo pozytywnie i dostarczać dobrej energii...
Myje-Gary
10 września 2005, 16:58
wiem że \"Chcenie wszystkiego już\" jest chore i dyktowane egoizmem, leczyłam się z tego leczyłam.
ambi => poza_czasem
10 września 2005, 16:29
hmm ja nie jestem traktowana.. podkresle ze tak sie czuje.. ale nie koniecznie tak musi byc!
poza_czasem
10 września 2005, 16:24
No właśnie :] Ja nie cierpię różu ,a chciałem być uprzejmy i nie mówić nic :D
Skoro jesteś traktowana to co to za \"związek\" ? :>
o_t_e
10 września 2005, 15:55
...nie daj sobie wejsc na leb bo juz nigdy z niego nie zejda... ktos mi przed chwila napisal... a znacyz to tyle - ze trzeba walczyc o swoje ... ja powinnam i ty z tego co cyztam tez.. wiec zycze powodzenia i sobie i tobie:)
10 września 2005, 15:43
Czasem trzeba boleśnie pęknąć bo wykreować siebie na nowo, nadać sobie ekpresyjnego wyrazu. Bo bezuczuciowo się nie da, znieczulica wrogością mnoży problemy. Kto jak kto ale Ty potrafisz przejąć kontrolę i zapanować nad chaotycznym nieładem. Wiesz już co nie-gra-tak-jak-powinno.

Przeżyłam szok kolorystyczny spowodowany tą landrynkową różowością.
10 września 2005, 15:42
Miłość nie przychodzi od razu. Powoli, z radosnym poznawaniem siebie.

Tylko, czy to osoba, którą będziesz chciała obdarzyć miłością? I która to samo będzie czuła do Ciebie? Mam pewne wątpliwości...

Dodaj komentarz