Archiwum 23 listopada 2004


lis 23 2004 A czas leczy rany..
Komentarze: 3

Przyszedł. I było cudownie, 7 godzin jego głosu.
Radość, smutek, łzy, śmiech, wszystko to podczas jednej, ale jakże długiej, a zarazem krótkiej, rozmowy telefonicznej. Polepszyło się, ale na jak długo?
W sumie już mi tak bardzo nie zależy, Jemu chyba też nie. Kocham go nadal, zawsze zostanie w moim sercu, ale odpuściłam Go sobie, jeszcze nie do końca, ale czuję, że to maleje z dnia na dzień. Traktuje Go już z lekkim dystansem, raczej jak bardzo bliskiego kolegę, pomimo iż, nadal padają słowa typu: "Tęsknie" "Kocham" "Pragnę”.. Niestety to tak szybko nie zaniknie, dopiero w tedy, kiedy już będzie wszystko jasne..

Nie jest mi smutno.. Już nie.. Ale smutek może wrócić.. Liczę się z tym, na razie jednak czuję obojętność, a może to za mocne słowo? Jestem szczęśliwa, że mogę z Nim dalej rozmawiać i nie ważne, co będzie dalej.. Ja temu podołam i pogodze się z tym.
Powoli dostrzegam, że są także inni ludzie wokół mnie, wcześniej ich nie widziałam, On przysłaniał mi cały świat..

ambiwalencja : :