Archiwum grudzień 2004, strona 1


gru 25 2004 I want you :* only you.. my Bejbe
Komentarze: 2

Już druga notka dzisiaj, chyba w ostatnim czasie potrzebuję więcej pisać. Muszę wyrzucić to z siebie, to, co jest we mnie.. Nie wiem czy dobrze teraz by było, gdy byś to czytał kochanie moje, nawet nie wiem czy to czytasz, ja po prostu strasznie wkręcam sobie różne filmy, i czasami musze to wyrzucić z siebie, żeby się nie smucić, żeby nie myśleć o tym bez przerwy, bo chyba bym zwariowała.

Przed momentem rozmawialiśmy, a teraz poszedłeś się zdrzemnąć, i dobrze, chorutki jesteś, i powinieneś troszkę odpocząć. Poza tym ja nie powinnam teraz od Ciebie wymagać niczego, tym bardziej tego, że masz ze mną rozmawiać, już może Ci się tak nie chcieć jak kiedyś.. Ale nie ukrywam, że smutno mi się jakoś zrobiło.. No trudno.. Chyba w najbliższych dniach cały czas będzie mi smutno. Ja już tęsknie za Tobą, mam nadzieję, że noc nadejdzie szybko.

Chyba za dużo myślę, czuję się słabo, mało jem, ćwiczę, 2 godziny spałam tylko w nocy, głowa mnie trochę boli, mam czasami aż zawroty głowy. Tak samo miałam na początku naszej znajomości. Pamiętasz kochanie jak się, co rano źle czułam, w tedy poczułam pierwsze motylki w brzuszku.. Nie chciało mi się w ogóle jeść.. Strasznie mało jadłam.. Jak już to truskawki. I też miałam te straszne zawroty głowy. Może zrobię sobie herbatę, albo lepiej się położę.. Posłucham muzyki, jeszcze trochę się posmucę, pomyśle, pomarzę, może zasnę i będę śnić o Tobie.. O Nas.. Uwielbiam to.

A potem wrócisz na gg, i znów będziemy planować, znów będziemy myśleć o przyszłości, jak to by mogło być, jak chcemy, aby było, jak możliwe, że będzie.. Już doczekać się nie mogę:*:*

ambiwalencja : :
gru 25 2004 Łzy
Komentarze: 1

A jednak nie było tak pięknie jak mogło być, bo Go słyszałam zaledwie 9 minut. Ale nie narzekam, bo, pomimo że Go mało słyszałam, to długo z Nim rozmawiałam, na gg. Poczułam się jak za dawnych czasów, na samym początku naszej znajomości, jak rozmawialiśmy do 5 nad ranem, i tylko sen był naszą przeszkodą w rozmowie, bo gdy by nie poczucie zmęczenia, dalej byśmy rozmawiali.

Wczoraj się trochę rozkleiłam, nie wiem, co mnie naszło, chyba wreszcie zrozumiałam, że straciłam Go. Straciłam to, co było dawniej, straciłam Jego uczucie do mnie, teraz muszę zapracować na to żeby Go odzyskać. Łzy leciały jak groszki, nie wiedziałam, jakie klawisze przyciskam, wszystko za mgłą.. I tylko mokre policzki od łez. Po rozmowie na gg i przez telefon położyłam się. Napisałam jeszcze sms'a do Niego.. Musiałam.. Zaczęłam czytać sms’y, które kiedyś od Niego dostałam. Początek sms'a - milooosio, dalej czytam..:) Cudownie.. Lecz sama końcówka.. "Kocham Cię Madziu" tak strasznie mieszane uczucia, tak miło, a jednak tak smutno, że już tego nie słyszę, i znowu dół, i znowu łzy, aż teraz mi lecą jeszcze.. Chyba za dużo o tym myślę.. Ale ja się tak strasznie boję, że Go już stracę, że już mnie nie pokocha, że znowu będę sama..

Tak bardzo mi brakuję tych dwóch słówek, chociaż On jest i tak bardzo kochany, bo i tak pięknie pisze do mnie.. Ale te słówka.. Te dwa słówka.. Ja chciałabym mu to powtarzać cały czas, tyle razy, się powstrzymywałam by już mu tego nie pisać.. Bo wiem, że On mi tego nie odpisze.. Ale to wychodzi tak ze środka..

Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Cię kochanie moje.. Kocham Cię tak bardzo.. Najmocniej.. Teraz mogę Ci mówić, że jesteś jedyny, że tylko Ty się liczysz, teraz mogę być sobą.. Do końca..

Wczoraj wracałam do mojej przeszłości. Myślałam sporo o chłopaku, w którym byłam zakochana 6 lat bez wzajemności. Wczoraj sobie uświadomiłam, że to chyba jednak nie była prawdziwa miłość, albo ja po prostu się zmieniłam. Może była prawdziwa, ale nie tak mocna. Jak przypominam sobie, jak co wieczór myślałam i marzyłam by kiedyś być z G. i pamiętam jak wymuszałam łzy, wymuszałam je? Tak wymuszałam.. Teraz wiem.. Nie chciały płynąć, ja sama chciałam żeby płynęły. Chyba byłam za młoda, za mało wiedziałam o uczuciach.

A teraz.. Teraz jak myślę o Nim, i wkręcam sobie, że to nie ma sensu, że On i tak mój nie będzie, i że i tak już Go straciłam, że mi nie zaufa, to łez nie muszę wymuszać, sama nie wiem, kiedy zaczynają lecieć, wczoraj nawet się nie spostrzegłam, kiedy zaczęłam płakać, po prostu łzy same poleciały..

Tak dobrze mi się z Nim rozmawia, tak bardzo bym chciała być z Nim, tak bardzo Go Kocham.. Staram się dalej.. Dla Ciebie Kochanie:*

ambiwalencja : :
gru 24 2004 Nie tak jak miało być, ale chyba lepiej...
Komentarze: 2

Już jest 24 grudzień, tak bardzo na ten dzień czekałam. Teraz się go troszkę boję, ale myślę, że nie będzie tak źle. Dziś Go wreszcie usłyszę, jego cudownego głosu, chociaż zachrypniętego.. Ale i tak cudownego:) Do tej pory nie wierze, że tak się to wszystko potoczyło, że niby wybaczył, ale jednak jakaś rana, duża rana została w serduszku. On jest za dobry dla mnie:*

Naprawdę nie chciałam mu robić takiego "prezentu" na Święta, to chyba najgorszy prezent, jaki dostał:( a nie zasłużył sobie na to, On powinien dostać to, co najlepsze, a ja nie jestem taka dobra, a tym bardziej najlepsza. Mam nadzieję, że się nie zawiedzie już na mnie.. Ja się o to postaram, już nie chcę mu przynosić złych wiadomości, już nie będę go okłamywać, Nigdy!! Będę taka jak jestem, jeżeli taka mu się dalej będę podobać, to znaczy, że może jednak dane jest nam spróbować razem.. Jeśli nie.. Trudno. Mój plan jest cały czas kontynuowany, staram się jak mogę. Chcę dotrwać, nawet, jeśli nie uda się nam, ale uda mi się mój plan doprowadzić do końca, będę się bardzo cieszyć, że mogłam tego dokonać pod Jego wpływem, i dzięki Niemu mogłam troszkę odmienić swoje życie, bo ja tego naprawdę pragnę.

Moim celem jest teraz On! Spróbuję Go zdobyć, trochę musi minąć czasu, na oswojenie się z sytuacją, i na zakończenie mojego postanowienia, jak już wszystko będzie w miarę dobrze, będę atakować:) Może w tedy będę czuła się pewniejsza? Mam nadzieje:)

Aha no i wszystkim życzę Najlepszego... I Wesołych...:)

ambiwalencja : :
gru 22 2004 Lęk
Komentarze: 6

Jest w sumie dobrze, chociaż wiem, że Go bardzo zawiodłam, i teraz muszę zdobyć Jego zaufanie, że już nigdy Go nie okłamię. Nie chcę już kłamać, zawsze byłam szczera, nie wiem, dlaczego w pewnym momencie przestałam taka być.

Przestał pisać te dwa cudowne słówka, nie dziwie się, powinnam się z tym pogodzić, może już nigdy od Niego ich nie usłyszę, nie przeczytam, ale tak bardzo się cieszę, że dalej chce ze mną rozmawiać po mino tego, co mu zrobiłam. Jest naprawdę bardzo kochany, cudowny, i jestem mu tak bardzo wdzięczną, i chyba do końca życia będę wdzięczna, że mnie nie odtrącił.

Dałam mu adres tego bloga, nie wiem czy czytał już notki czy nie, może boji się, nie wiem.. Ale mam nadzieję, że je przeczyta, może zobaczy to z mojej strony, może źle, że je przeczyta, a może i dobrze, nie wiem.. Mam nadzieję, że jak je przeczyta to mi o tym powie, może będzie chciał je przemilczeć, albo o nich ze mną porozmawiać.. A może w ogóle do nich nie zajrzy.

Cała prawda wyszła na jaw. Nie tylko On musi się przestawić na inną sytuację, ja również, przez pół roku byłam dziewczyną ze zdjęcia, przez pół roku Go okłamywałam, wciągnęłam się w to.. Teraz o tym zapominam.. Teraz jak z Nim rozmawiam nie widzę jej tylko siebie, czasami aż mi trudno.. Ale dlaczego? Przecież ja cały czas jestem taka sama.. Może boję się tego, co On o mnie pomyśli teraz, jak zna prawdę, może ja sama siebie się boję, a może po prostu bym wolała być kimś innym? Ale, po co skoro, sam powiedział, że jestem cudowną dziewczyną, po co mam udawać?

Boję się samej siebie.. Może jak minie trochę czasu to się nauczę żyć z sobą samą taką, jaką jestem.

Jak wyobrażałam sobie to jak mu mówię prawdę, za każdym razem mnie odtrącał. A może ja chciałam tego odtrącenia, może bałam się tego, że jednak wybaczy, bo ja się boję, tak cholernie się boję.. Chyba tego spotkania, jak kiedyś ono nastąpi, tego bycia razem, tego spełnienia marzeń.. które tkwią mi w głowie od tylu lat. By wreszcie móc przytulić się do kogoś.. Dlaczego ja się tego tak boję?. Przecież On raczej mnie nie ugryzie..:P chyba, że będę sama tego chciała:D... hihi

Nie powinnam od Niego teraz niczego wymagać, nie mam prawa, dlatego nie czuję tego luzu jak przed wyznaniem prawdy, teraz wiem, że muszę się starać, nie wiem jak w niektórych sytuacjach się zachować, a jak powiem coś nie tak? Jak zrobię coś nie tak? Mam za mało wiary w siebie, jestem słaba... Ale chcę być silna.. Dla Niego.. Chcę by znowu mnie pokochał.. Jak się nie uda to wiem, że to będzie moja wina, tyle nabroiłam.. Ale jak się uda.. :) ojej.. Oby się udało...:*

ambiwalencja : :
gru 21 2004 Nie wierze..
Komentarze: 3

Powiedziałam mu! Tak powiedziałam..
Wszystko mu powiedziałam, całą prawdę, tyle kłamstw, wszystko wyznałam.. Zadał właściwe pytanie, to, którego się tak bałam "czy na tych zdjęciach, co mi przysłałaś to jesteś Ty”.. Nie odpowiedziałam wprost.. Tak bardzo się bałam, tak bardzo mi na nim zależy.. Wiedziałam, że to już koniec.

Ale myliłam się, ku mojemu zdziwieniu... Przebaczył.. Powiedział "Wybaczam" boże.. Nie wierze w to do tej chwili. Nie planowałam, że dzisiaj mu powiem.. Chciałam za jakiś czas, ale widocznie w podświadomości.. już chciałam żeby wiedział, chciałam przestać Go ranić..

Teraz będzie inaczej.. Tyle się pozmienia.. Zaczynamy wszystko od nowa.. Ale ja się postaram kochanie, naprawdę się postaram żeby Cię zdobyć.. Ale to musi potrwać... Mam nadzieję, że do tej pory ze mnie nie zrezygnujesz... Kocham Cię.. I nigdy kochać nie przestanę:*

ambiwalencja : :