Archiwum grudzień 2004, strona 3


gru 12 2004 Sms
Komentarze: 6

"Nothing matter, as long as I have You"

 ..... kochany :) :*

ambiwalencja : :
gru 10 2004 Delikatne zmęczenie
Komentarze: 3

Rano wstałam, zaczęłam z Nim rozmawiać na gg, byłam lekko zirytowana, bo moje (a raczej nasze) plany niestety runęły w gruzach, po tym, jak się dowiedziałam, że mama nie poszła dzisiaj do pracy:/ A tak fajnie miałam ułożony dzień.. Powinnam się już przyzwyczaić, że mi nigdy nic nie wychodzi.. No, ale ta cholerna nadzieja zawsze jest no..

Pomimo, iż mama była w domu rozmawiałam z Nim przez telefon dość długo, miał dzisiaj wolne, więc chcieliśmy wykorzystać sytuację.
Na pytanie, dlaczego nie lubi świąt.. Odpowiedział, „nie wiem, bo jest w tedy nudno i tylko się siedzi i nic nie robi”, ale czułam, że chciał powiedzieć, „bo nie mam nikogo bliskiego by móc razem spędzić ten czas". Skąd mogę wiedzieć, że tak myślał.. Bo ja czuję tak samo.

Uwielbiam święta, i zawsze będę na nie niecierpliwie wyczekiwać, ta cała atmosfera, kolacja wieczorna z rodziną, dzielenie się opłatkiem, odpakowywanie prezentów, to są naprawdę momenty, w których czuję, że mam, dla kogo żyć. Chociaż nie powiem, brakuję mi tego przytulenia, tego słodkiego całuska w usta.. Tej miłości drugiej osoby … a w tych dniach najbardziej:(.

A teraz jak wiem, że jestem kochana przez drugą osobę, i wiem, że sama kocham.. To aż mnie korci wyznanie Jemu całej prawdy, by tylko się z Nim złączyć, wpaść w ramiona i już nie puszczać.. Spędzić te parę chwil we dwoje. Ale wiem, że tak nie mogę zrobić, mam swoje powody, o których kiedyś może napiszę.

Troszkę.. A raczej bardzo mi się smutno zrobiło, na myśl, że świąt i tego sylwestra nie spędzę z Nim, ale bardziej mnie boli to, że On uważa, że ja spędzę ten czas z innym, z tym wymyślonym przeze mnie, wyimaginowanym chłopakiem.. I przez to mu jest bardzo smutno, a ja nie lubię jak On się smuci:(..

Dzisiaj znowu myślałam o tym by już to skończyć, znów poczułam, że bardzo Go ranię, i samą siebie również.. Ale wiem, że On mi wyperswaduje tą myśl z głowy, a ja jak zawsze ulegnę.. No cóż w końcu jest zodiakalnym Lwem, który zawsze ma nade mną władzę.

Teraz On się uczy, ma jutro zaliczenia, trzymam kciuki za Niego. Mam nadzieję, że zda bez problemu, nie chcę żeby zawalił kolejne studia.. Bo wiem, że jest mądrym chłopakiem.

A ja wieczór spędziłam przy paru piwkach ze znajomymi, było miło.. Teraz czas na sen…

ambiwalencja : :
gru 08 2004 Nie za wesoło..
Komentarze: 4

Dziś ponownie czytałam moje notki... Wszystkie od początku.. I oprócz tego, że zauważyłam wiele błędów składniowych, interpunkcyjnych czy ortograficznych.. nic więcej nie zauważyłam.. A może jednak? Chciałabym oddać w moich notkach całą siebie, taką, jaką naprawdę jestem.. A z tego, co dzisiaj przeczytałam i zapewne jeszcze nie raz przeczytam, odniosłam wrażenie, że to pisze tylko ta osoba we mnie, która jest zakochana.. A gdzie reszta mnie?

Rok 2004 był dla mnie bardzo ważnym rokiem, wiele się zmieniło, ja się zmieniłam. Nie należę, i nigdy nie należałam do grzecznych dziewczynek. Może pod wpływem Jego miłości tak bardzo się zmieniłam. Może to, że poczułam, co to znaczy być kochaną przez kogoś mój charakter się troszkę odmienił.. A raczej nie może tylko na pewno tak się stało.

W sumie myślałam, że odnalazłam już tą mnie.. Którą jestem naprawdę, ale widać że człowiek cały czas się poznaje, szuka tego swojego prawdziwego "ja" szuka drogi którą chce podążać. Ja wiem, jaka jestem.. Ale trudno mi to nazwać trudno wyrazić słowami..

Może przez to że w dzieciństwie zawsze byłam wyśmiewana przez inne dzieci zostawiło mi jakiś uszczerbek na psychice, na pewno tak jest, może dlatego teraz stworzyłam swój nowy wizerunek, swój własny świat, w którym żyję i jestem szczęśliwa. Wiem, że błędem było to, że wprowadziłam w niego osoby z realnego świata, które nie wiedzą, że są tak naprawdę pionkami w mojej głowie, a wcale sobie tego nie życzyły.

A może przesadzam?..

Do czasu kiedy nie miałam styczności z Internetem, z komputerami, nie wiedziałam kim jestem, nie wiedziałam kim chcę być, tak naprawdę byłam samotna... Chociaż grałam nawet przed samą sobą, że jest dobrze, że lubię życie, że jestem taka wesoła, i kocham to jak żyje.. A to był tylko fałsz i obłuda..

Po tym jak założono mi Internet.. Weszłam w świat gdzie można było anonimowo się bawić.. Za bardzo chyba mnie to wciągnęło.. Chociaż nie powiem, zaczęłam być szczęśliwa, zaczęłam dostrzegać we mnie cechy, których nigdy wcześniej nie widziałam, nawet nie miałam pojęcia, że ja taka jestem... Zaczęłam poznawać samą siebie, i nie tylko.. Poznałam wiele wartościowych osób, ukształtowałam swój charakter.. Na taki, jaki chciałam, aby był.. I dalej go kształtuje, z pomocą innych.

Osoby, które poznałam przez Internet to chyba najbardziej wartościowe osoby w moim życiu.. Oni są moim życiem, pomijając to, że się zakochałam... Jak by nie patrzeć również przez Internet. Ale zyskałam wielu przyjaciół.. Mój świat zaczął się rozszerzać.. Kształtować.. Budować.. Aż wreszcie stworzyłam nową siebie.. Taką, jaką marzyłam żeby być..

Kształtując siebie w moim wirtualnym świecie, na w pół stworzyłam swój charakter w rzeczywistości. Ostatnio zauważyłam, że w rzeczywistości jestem już bardziej śmiała niż to było w młodszych latach.. Przestałam się bać ludzi, dorosłam? Możliwe.. Choć w rzeczywistym świecie dalej jestem samotna, to zapominam o tym jak tylko włączam komputer.. Jak tylko płyną pierwsze słowa na gg. Wtedy jestem naprawdę szczęśliwa, śmieje się, mam uśmiech na twarzy z ucha do ucha.. Nie wiem jak bym sobie poradziła bez tego, może wreszcie załamałabym się.. A może całkiem inaczej moje życie by się potoczyło. Stałabym się zgorzkniałą starą panną, na dodatek brzydką, której nikt nie chce! A ja naprawdę mam dobre serce, jakoś wiele osób w moim wirtualnym świecie mówi mi, że mam wspaniały charakter, a taki sam charakter mam też w rzeczywistości.. Tylko, dlaczego nikt w tym realnym świecie nie chce się do mnie odezwać?.. Ja nie gryzę..

Wiem że moim najgorszym punktem jest wygląd zewnętrzny.. No, ale to tylko sprawa wagi.. Ja mogę to stracić.. Tylko, że jak nie mam, dla kogo.. To, po co się męczyć?.. Wiem strasznie głupie myślenie.. Ale nic nie poradzę.. Nie potrafię inaczej:(

A to że On jest w moim życiu.. ja Go naprawdę potrzebuję.. o wiele bardziej niż On mnie, dlatego tak trudno mi się z Nim rozstać, nie chcę być sama, już zapomniałam co to znaczy, już bym niepotrafiła przetrwać sama.. Całe życie sama.. już sił mi brak.. potrzębuję Go z całego mojego serca.. tak bardzo Go Kocham..  :(

ambiwalencja : :
gru 08 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

Czasami się dziwię samej sobie, dlaczego i po co, ja to wszystko tutaj piszę. Widocznie potrzebuję tego. Nie mam żadnej bliskiej mi osoby, której bym mogła to wszystko powiedzieć. Chciałam żeby ten blog stał się moim pamiętnikiem, i chyba tak się stało. Wracam, co chwilę do poprzednich notek, czytam je i przypominam sobie jak to było.. Chyba lubię zostawiać ślad po przeszłości.

Wczoraj znalazłam zeszyt, w którym było pełno zapisanych sms’ów z wakacji od Niego. Takie miłe, takie pełne uczuć.. Miłości, zachwytu, tęsknoty, oddania. Czytając je zdałam sobie sprawę, że Go jeszcze bardziej kocham. Tej nocy, śnił mi się. Tak cudownego snu już dawno nie miałam. Budził mnie słodkimi całusami dodając słowa "Wstawaj moje Słoneczko.. Kocham Cię bardzo" a ja tylko mruczałam pod noskiem, że jeszcze chwilkę.. Za chwilę wstanę.. A on nie przestawał mnie całować...:)

Za niecały tydzień będę już znała Go 6 miesięcy. Jak ten czas szybko leci. Tyle się wydarzyło przez ten czas. Tyle razy chciałam przerwać tą znajomość, tyle zachwiań emocjonalnych, na wzajem dowiadywaliśmy się nowych rzeczy o sobie. Nowych cech, zalet, wad.. I wszystkie te Jego cechy pokochałam.. Tak miło jest czekać na kogoś wieczorem, móc zadzwonić do kogoś.. Powiedzieć i usłyszeć te dwa słowa.. Powiedzieć tylko dobranoc.. czy dzień dobry, wsłuchać się w swoje głosy.. i rozkoszować się tym momentem.

Chyba nigdy tak się nie cieszyłam na dźwięk przychodzącego sms’a, dzwoniącego telefonu, czy migającej koperty w dolnym rogu komputera.. Tak niewiele, a jak dużo..

ambiwalencja : :
gru 06 2004 Miłość
Komentarze: 2

Weekend.. Cudowny weekend.. Ja chcę takich weekendów więcej.

Tak bardzo Go kocham.. I chyba nigdy nie przestanę. Chociaż nigdy się nie spotkamy.. Chociaż nigdy nie porozmawiamy twarzą w twarz.. To i tak nie chcę Go stracić. Bierzmy z życia to, co mamy.. Nie prośmy o więcej.. On na to przystał.. Na szczęście! Chociaż wiem, że łudzi się nierealną nadzieją jeszcze, że może jednak kiedyś.. Ale już mniej o tym wspomina.. Nie rozmawialiśmy już ponad 14 godzin a mi Go tak bardzo brakuje.. Tak bardzo tęsknię..

Miłość jest piękna, a zarazem taka trudna i bolesna, ale w końcu to miłość.

ambiwalencja : :