Archiwum 11 marca 2005


mar 11 2005 No to w drogę..
Komentarze: 7

Wczoraj wyrzuciłam z siebie prawie wszystko. Powiedziałam mu wiele rzczy, ale co z tego jak On i tak mnie nie rozumie. Osoba, która nigdy nie kochała.. tak obsesyjnie, tak mocno jak ja, nie wie co to znaczy być odrzuconym przez miłość. No trudno, ale w sumie cieszę się, że mu to wszystko powiedziałam, wie, że Go nadal kocham.. no bo kocham i to tak szybko mi nie minie.

Rozmawiałam z Nim wczoraj przez telefon :) pare razy powtórzył jak miło mu mnie słyszeć.. a mi było miło? no pewnie, że było.. w pewnym momencie się poczułam jak za dawnych czasów, jak jeszcze wszystko było pomiędzy nami wporządku.. mam nadzieję, że co jakiś czas tak sobie porozmawiamy..:)

Może i znowu jestem pełna nadzieji, ale jestem tego świadoma, że ta nadzieja jest we mnie.. i że nawet jak nic nie będzie (bo nie będzie) to nie będę tak bardzo cierpieć. Kocham Go.. tak mocno... chociaż ma tyle cech, które mi się nie podobają.. chociaż odtrącił mnie, zranił... to i tak marzę o tym by kiedyś z Nim być.

A teraz jestem już spakowana i przyszykowana do wyjścia.. Wracam w poniedziałek.. Mam nadzieję, że będzie fajnie.. ba!! ja wiem, że będzie zajebiście :D.. nie ma innego wyjścia... :P chociaż tęsknić zawsze będę...

ambiwalencja : :