Archiwum 09 marca 2005


mar 09 2005 Nieruchoma....
Komentarze: 3

Cały dzień spędziłam nad książkami i zeszytami. Aż kark mnie boli i tyłek od tego siedzenia.
Ale chyba udało mi się pogodzić naukę z myślami o Nim. Wreszcie mogę się skupić na nauce. Szkoda tylko, że ja Go tak bardzo kocham, a Jego przy mnie nie ma.
Dzisiaj nie rozmawialiśmy. Napisał smska, że obudziłam Go sygnałkiem, spał, bo dużo pracy miał dzisiaj. Wiem jak ta Jego praca może wykończyć człowieka! A On choć mówi, że lubi tą pracę, (lepsza ta niż żadna powtarza) to ja uważam, że za bardzo się męczy przy niej.
A ja nie mam pretensji o to, że wcześniej i teraz przez tą pracę mało rozmawia(liś)my, ja po prostu chciałabym, wolałabym i marzę o tym, że po takiej męczącej, wykańczającej pracy On by zamiast do domu przyjechał do mnie, a ja bym zrobiła mu cudowny masażyk, później przytuliłabym się do Niego, On by mnie objoł i byśmy usneli razem...

Dlaczego już nie wierze w marzenia?.. potrafię marzyć... ale nie umiem wierzyć, że kiedyś się spełnią :(

ambiwalencja : :