Komentarze: 6
Wiedziałam, że niedługo dopadnie mnie ten dołek, tyle dni, w których czułam się tak dobrze, jest już za mną. Może jutro już będzie lepiej, ale teraz.. jest ze mną źle.
Dostałam od Niego dziś piękne życzonka. Już częściej dostaje od Niego smski. Nasze rozmowy się poprawiły, już jest całkiem nieźle, a ja chyba przez to, poczułam jakąś tam nadzieję, że może jednak.. może coś tam by mogło być kiedyś, Może On by mógł poczuć choć jedną setną tego, co ja czuję do Niego.
Dzisiejsza rozmowa, niestety nie była za bardzo... taka jak te poprzednie. Siedziałam i wgapiałam się w monitor, w to okienko gg, w te wszystkie całuski, które mi przesyłał (chyba tylko) z okazji dnia kobiet. A ja nie wiedziałam co pisać. Tak długo na Niego dziś czekałam, tęskniłam za Nim, nie mogłam się doczekać aż porozmawiamy, ale jak już się pojawił, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam zaczynać rozmowy na temat tego co nas "łączy", bo nie chcę być jakoś natrętna i się narzucać. Wydaje mi się, że te rozmowy na nasz temat Go męczą, a ja nie chcę żeby się męczył przy mnie..! Wolałabym jednak by określił na czym stoimi. Wiem, że to jest bliższe koleżeństwo.. ale czasami mam wrażenie, że te uczucia, i Jego i moje, hwieją się jak huśtawka.. raz w górę, raz w dół.
Nie wiedziałam co pisać, zawsze taka rozgadana jestem, a dzisiaj zabrakło słow, miałam jedynie ochotę powiedzieć mu, że jest dla mnie najważniejszy, jedyny, że chciałabym spędzać z Nim czas do końca życia, przytulając się do Niego, trzymająć Go za rękę, całując kiedy tylko będę tego pragnąć, pocieszając Go, złościć się razem z Nim, smucić, lub rozweselać gdy by tylko tego potrzebował.. Chciałam wykrzyczeć mu jak bardzo Go kocham.. i jak bardzo cierpie przez to, że Go przy mnie nie ma i, że możliwe, że nigdy Go nie będzie. Boję się mu to mówić. W końcu On narazie ze mną nie chce być. I chociaż widział, że jest mi smutno, że nie zachowuję się tak jak zawsze, to i tak nie usłyszałam jakiegokolwiek pytania "Co Ci jest?" "Czy coś się stało?" "Dlaczego Ci smutno?" "Może Cię rozweselić?" A ja właśnie tego najbardziej pragnę, tego zainteresowania z Jego strony, poczuć, że ktoś - że On, się martwi o mnie, lub chociaż przejmuje się tym, że jest mi źle. Brak mi tej troski, brak mi tej miłości.. tej Jego miłości, tak bardzo. Ale doszło do mnie po chwili, że przecież On mnie nie kocha, może jakoś tam mu zależy na tej znajomości, ale nie tak jak mi zależy na Nim i nie musi niczego okazywać. Powiedział dzisiaj i nie tylko dzisiaj, zawsze to powtarza.. "Jesteś kochana" .. no dobrze!! może i jestem kochana.. ale chyba nie wystarczająco bardzo kochana dla Niego, bo gdy bym była, tak jak by tylko tego chciał, to bym leżała teraz przy Nim, patrząc jak słodko śpi... i oddycha...
Nikt inny się nie liczy dla mnie, jedynie Ty kochanie! I chociaż walczę z tą miłością do Ciebie, chociaż Ty mnie nie chcesz takiej jakiej jestem, to nie mogę oszukać serca, nie mogę oszukiwać siebie samej. Wolałabym żebyś mnie odrzucił i już się nie odezwał, lub ... przytulił i już nie póścił. Nie potrafię walczyć z tym uczuciem, kiedy jesteś blisko mnie, kiedy rozmawiamy, bo w tedy trudniej mi Ciebie wyrzucić z serca! Jesteś dla mnie wszystkim.. a ja dla Ciebie? tylko marną garstką sympatii.. ;(