Archiwum styczeń 2005


sty 30 2005 [^] :* pamiętać będę zawszę..
Komentarze: 4

Nie wiedziałam co się dzieje
Wrzaski, krzyki..

Wstałam ..
Szybko się ubrałam..
Widzę tylko nerwy matki
Usłyszała coś od sąsiadki

Szybko, szybko.. na ulicę..
Płacz i szloch tylko widzę..
Krew na rękach.. 
W oczach.. łzy..

Prędko teraz do lekarza
W koc zawinąć trzeba..
Lecz nie.. już jest za późno
Ona poszła już do nieba..

Już nie wróci, nie zaszczeka
Już przed sklepem nie zaczeka
Nie zawarczy, nie zachrapie
Nie zagrzeje, nie podrapie
Nie ugryzie, nie poliże..
Nie ucieszy się jak wrócisz
N
ie przytulisz się już do niej..
Gdy tylko się zasmucisz...
;(

ambiwalencja : :
sty 28 2005 Miło..
Komentarze: 4

Ostatnio jest mi jakoś dobrze, dobrze na sercu, dobrze w głowie, tak jasno i przejżyście. I wiem, że tak się dzieje dzięki Niemu. Wiem, że jak się spełni to, co sobie wymarzyliśmy, będzie naprawdę cudownie. Chcicałabym już żeby to trwało, ale niestety troszkę trzeba jeszcze poczekać, a ja muszę się jeszcze wiele natrudzić, ale robię to z chęcią, z dużą chęcią, bo wiem, że warto, bo wiem, że jak już osiągnę to, co chcę, to będzie cudownie.

Postępy widzę każdego dnia, ale widzę także, że jeszcze sporo przede mną, i nie wiem czy zdąrzę, chociaż w miare z "tym" do dnia spotkania.

Zaczęłam poważniej myśleć o przyszłości. Już wiem co bym chciała robić w przyszłości, kim chcę zostać, jak chcę żyć i z kim chcę żyć... ale wiem, że to będzie trudne do spełnienia.
Najpierw skończyć szkołę i zdać maturę, a później dążyć do następnych postawionych przeze mnie celów.

Lecz narazie najważniejszy jest On dla mnie. Najpierw muszę zdobyć Jego.. a później..Hmm.. mówi się, że we dwoje lżej.. zobaczymy..

ambiwalencja : :
sty 25 2005 Ulga :)..uff
Komentarze: 4

:) już od dawna nie czułam się tak szczęśliwa, chyba nigdy w życiu tak się nie czułam.. po prostu dostałam jakiś większych skrzydeł, większą nadzieję.. na to że kiedyś może coś być.. :)

Wysłałam mu zdjęcia. Denerwowałam się bardzo, a ja jak się denerwuję to dużo mówię, więc powiedziałam "wysłałam" i zaczęłam pisać na gg.. jak to ja nie wyglądam na tej fotce.. na początku ciemne zdjęcie.. kontury.. chciałam mu tylko dzisiaj te ciemne wysłać, bo te które brat mi zrobił jaśniejsze, nie podobały mi się za bardzo.. ale później i odważyłam się na te jaśniejsze.. na te, na których widać o wiele więcej.. w sumie tylko twarz.. ale taka była umowa, że tylko buzie pokaże na początek..

Jego reakcja.. po pierwszych ciemnych fotkach.. "jest ok" .. już mi ulżyło.. On też się bał.. czułam to.. A jak tylko powiedział, żebym dalej swój plan kontynuowała bo coś czuje że może być ze mnie taka księżniczka ahh i ohh.. to już całkiem moje nadzieje się zwiększyły.. :) a po tym jak mu wysłałam fotkę jasną, na której było już widać całą buzię.. i jak powiedział, że ślicznie tam wyglądam.. to normalnie.. myślałam że umre ze szczęścia, tak milooosio mi się zrobiło:). Tak bardzo zależało mi na Jego zdaniu... to tylko twarz.. ale to najważniejsze..  teraz tylko zająć się ciałkiem... a raczej jego likwidacją.. :P
Więc co mi pozostaje innego?... idę robić brzuszki :)

Pamiętaj ...Kocham Cię :*:*:*:*:*:* Dziękuję że jesteś :*

ambiwalencja : :
sty 23 2005 Już czas?
Komentarze: 2

Od początku tygodnia, jakoś odmawiałam każdej propozycji, wybrania się gdzieś potańczyć w weekend. Hmm czy żałuję, że nigdzie nie poszłam?...

Moje Bejbe wybrało się wczoraj na imprezę do już wspominianego we wcześniejszych notkach klubu, do którego ja też przeważnie chodzę. Koleżanka proponowała mi wcześniej żeby gdzieś się wybrać ale odmówiłam, bo nie wiedziałam, czy On gdzieś wyjdzie czy nie. Jednak wyszedł. A ja jak na złość dostałam ochoty potańczyć. Więc nic straconego.. razem z moją bratową zrobiliśmy sobie w domku imprezkę.. poszła połówka na dwie.. głośna muzyka.. i tańczenie.. Chociaż nie powiem, wolałabym być w tedy z Nim w tym klubie. No ale niestety wyszło jak wyszło. On i tak jest kochaniutki, i biedny, bo przeze mnie nie może się dobrze bawić :/ no co? to nie moja wina, że jeszcze nie czas na spotkanie.. a może jednak już czas? ale o tym to zaraz.

Dzisiaj dzwonię do koleżanki, żeby się dowiedzieć gdzie poszła razem z inną kumpelą, i jak było. Okazało się, że były w tym samym klubie co On. hmm.. no i troszkę zaczęłam żałować, że nie poszłam razem z nimi na tą impreżę, bo mogłabym Go zobaczyć, ale widocznie tak miało być. Nie wiadomo co by się wydarzyło gdybym Go tam spotkała. Myślę, że rozmowa telefoniczna, którą po Jego powrocie do domku przeprowadzilismy, wiele wyjaśniła, ja wiele przemyślałam. No i widocznie tak miało być, że wczoraj nie miałam go spotkać w tym klubie, bo by może źle się to skończyło.

Tak! Wiele przemyślałam, słuchałam jak moje kochanie śpi, Jego ciężki oddech w telefonie, taki słodki.. wolałabym leżeć w tedy koło Niego i przyglądać się mu jak słodko śpi, zamiast w słuchiwać się w Niego. No ale tak troche zaczęłam myśleć, że nie mam prawa zabierać mu czasu, nie mogę Go trzymać w niepewności. Postanowiłam mu wysłać moje zdjęcie na dniach, bo jeśli mu się nie spodobam, On będzie mógł szukać innej dziewczyny, a nie że będzie tracić na mnie czas. Ja chcę tylko żeby był szczęśliwy, a nie mam prawa zabierać mu tego. Poza tym lepiej postawić na jedną kartę, Albo będzie TAK albo będzie NIE. Jakaś opcja napewno.. ale już mam dość czekania, już mam dość wymigiwania się, jestem jaka jestem,. chcę być lepsza dla Niego.. ale teraz chcę się pokazać jako ta prawdziwa ja. Jak mnie nie zaakceptuje.. trudno.. ale jeśli tak?.. hmm jakoś czarno to widzę, myślę, że teraz ciężkie dni przede mną będą...  chyba będę znów cierpieć.. no ale przynajmniej będę szczera z Nim, i tak już za bardzo Go skrzywdziłam, nie chcę go ranć jeszcze bardziej. Trzeba pokazać swoją własną prawdziwą twarz.. chociaż się boję.. ale myślę że ten rok będzie rokiem łamania moich własnych zasad, i drastycznych decyzji..  wkońcu trzeba coś zmienić..

Zobaczymy jak będzie..

ambiwalencja : :
sty 20 2005 Strange..
Komentarze: 4

Wczorajszy dzień był jakiś strasznie dziwny. Od rana miałam dobry humorek, śmiałam się, wygłupiałam, a jak tylko nadszedł wieczór, nie wiem jakaś totalna załamka mnie złapała.. tak ciężko mi się zrobiło na serduszku. Malutko z Nim rozmawiałam, i tak smutno mi się zrobiło, tak zaczęłam mocno tęsknić, poszedł spać.. a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Znowu te myśli wszystkie do głowy mi spłynęły... i zrobiłam to czego nie powinnam była robić, ale musiałam z kimś porozmawiać.

Odezwałam się do osoby, z którą miałam zerwać kontakt na Jego prośbę. Wiem, że teraz On może być zły na mnie, ale potrzebowałam rozmowy, a niestety Jego przy mnie nie było, więc szukałam gdzie indziej pomocy. Po rozmowie zrobiło mi się o wiele lepiej, ale i tak jakieś dziwne uczucie się jeszcze we mnie trzymało, chyba musiałam się wypłakać.. włączyłam na kompie Jego zdjęcie i znów wszystkie myśli, dziwne myśli, naprawdę dziwne zeszły mi do głowy.. no i nie mogłam powstrzymać łez.. nie wiem dlaczego tak się stało.. nie wiem dlaczego tak znowu zaczęłam o tym wszystkim myśleć.

Wczoraj, tak obsesyjnie aż za Nim tęskniłam.. jakieś wariactwo.. co ja robię w ogóle? Czasami siebie nie rozumiem.. niedługo On zacznie się mnie bać przez to..pomyśli sobie.. 'jakaś wariatka czy co?' ale chyba musiałam przespać się z tym.. bo dzisiaj już było o wiele lepiej. Już spokojniej, chociaż myślę non stop o Nim, tak jak bym zakochała się na nowo. I przeraża mnie to troszkę, bo ja chcę się do Niego zbliżyć, a nie Go odstraszyć.

Chciałabym już piątek wieczór.. chcę Go usłyszeć, tak bardzo tęsknie za Jego głosem :( za Nim..

ambiwalencja : :