Najnowsze wpisy, strona 47


mar 30 2005 Hmm..
Komentarze: 6

Nie podoba mi się moje zachowanie w ostatnich dniach, w ostatnich miesiącach. Zachowuję się jak jakaś rozhisteryzowana nastolatka!! boże.. Jak by nic poza Nim nie istniało.

No trudno no.. nie ma Go i nie będzie.. a jak będzie, to będzie.. ehhhs.

Dzisiaj z Nim nie rozmawiałam, nie wysłałam mu żadnego smska, ani nie puściłam sygnałka.. żadnego odzewu z mojej strony do Niego nie było.. (i tak na koncie nie mam nic poza 30 smsami) Na gg się nie pojawił. Środa. Pewnie dużo pracy miał i szybko zasnął. E tam.. nie wiem, myślę, że może lepiej, że się nie pojawił, chociaż w głębi serca troszkę tęsknię, odczuwam Jego brak, ale może jak by się pojawił, i znowu szybko poszedł, zostawił mnie, znów bym cierpiała? Znów łzy by uleciały..

A może ja lubie cierpieć? może ja sama w sobie to powoduję? może liczę na jakieś użalanie się nade mną? może chce współczucia? nie wiem.. jestem dziwna.. słucham dobijającej muzyki.. może dlatego, że chcę się smucić? chce za Nim tęsknić, chce za Nim płakać..? ehh nie wiem..

Po mimo tego dzisiaj nie jest mi aż tak smutno.. po prostu nie jest.. i czuję się dobrze! od dawna się tak już nie czułam!

 

ambiwalencja : :
mar 29 2005 Dlaczego to już nie wróci...
Komentarze: 6

Godzina i trzy minutki..
63 minuty..
3780 sekund...

Tyle trwała nasza rozmowa... marne 63 minuty :( a mi aż łzy wypłynęły z oczek jak wypowiedział "oki kochanie" już wiedziałam, że zaraz powie "idę już spać bo rano muszę wstać" ..

Dlaczego tak zareagowałam?..
bo z każdym rozstaniem z Nim coraz bardziej cierpię..
bo kiedyś siedział ze mną do późna..
bo kiedyś mnie namawiał żebym dłużej została..
bo kiedyś.. jak jeszcze swojego komputerka nie miałam, prosił mnie żebym namówiła brata by jeszcze mi troche pozwolił zostać..
bo kiedyś wysyłał mi smski w nocy bo nie mógł się ze mną rozstać..
bo za każdym razem widzę jak Go tracę..
bo kiedyś ..było inaczej..

tęsknie do tego.. i tak bardzo boli.. jak widzę, że te czasy już minęły...

Czy ja nigdy nie zaznam szczęścia..? czy nigdy nie poczuje bliskości drugiej osoby... boże... Jego bliskości..  lub kogokolwiek.. mam w sobie tyle miłości, która tylko czeka aż ktoś ją przyjmie.. ale nikt jej nie chce ... nikt.. ;(

ambiwalencja : :
mar 29 2005 Nie potrafię... nie umiem.. kurde!! :(
Komentarze: 5

Nie wyobrażam sobie, jak by to było, gdy by Go w moim życiu nie było..

Ostatnio wypowiedział (mniej więcej) takie słowa:
"Bo w tedy, na czacie to nie ja miałem być, tylko ktoś inny, ktoś kto by zaakceptował Cię taką jaką jesteś i byś w tym momencie leżała z Nim patrząc sobie w oczka i czułabyś się szczęśliwa"

Chciałam mu wykrzyczeć.. bo rozłościł mnie tymi słowami.. że "nie ma nikogo takiego kto by mógł mi Ciebie kochanie zastąpić. Jesteś jedyny w swoim rodzaju.. rozumiemy sie na wzajem .. ja rozumiem Ciebie.. a Ty mi jesteś potrzebny, nawet tak jak teraz jesteś... Tylko chciałabym, żebyś przyjął tą moją miłość do siebie.. Nie! nie odpychasz jej... ale czuję, że jest Ci to obojętne czy ja coś czuję czy nie.. a to boli...
szkoda.. naprawdę szkoda, że nie możemy być razem.. bo było by wspaniale... pasujemy do siebie.. i dalej uważam, że jesteś tą moją drugą połówką.. Bo przy Tobie czuję się sobą.. bo przy Tobie jest mi cudownie.. nawet gdy łzy z oczu lecą strugami.."

ambiwalencja : :
mar 27 2005 Rozstanie?
Komentarze: 7

Ciężko mi? nie raczej przykro.. bo muszę się rozstać z myślami o Nim.. chociaż nie chcę, nie potrafię.. to probuję..

Próbuję późno wracać.. by nie spotkać go na gg... by nie musieć.. z Nim rozmawiać.. ale kogo ja oszkuję? i tak do Niego wrócę.. jestem za słaba!! :(

ambiwalencja : :
mar 26 2005 Telefony..
Komentarze: 2

Nie jestem normalna.. o nie!

Nie radzę sobie ze sobą...

Od początku roku straciłam tak wiele.. a chciałam tak wiele zyskać...

Straciłam ukochanego pieska..
Straciłam wiarę w siebie..
Straciłam tyle czasu na marne wpatrywanie się w monitor, siedzenie bezczynne na kanapie..
Straciłam, ...zapomniałam wszystkiego czego do tej pory się nauczyłam..
Straciłam troszkę na wadze.. (ale to się nie liczy.. zawsze będzie mało:( )
Straciłam miłość ukochanego..
A przede wszystkim...
Straciłam Jego..

Chwile ucieszenia jakieś tam się pojawiały... ale później zaćmiewane były z podwójną mocą tych złych chwil ..

Zadzwoniłam do Niego ok 4 w nocy... często tak do Niego dzwonie.. rozmowa miała wyglądać całkiem inaczej.. lecz powiedział coś, co bardzo mnie zmartwiło.. może nie zmartwiło.. ale posmutniałam, choć nie chciał tego.. Ale powiedział pod wpływem chwili.. zaczęłam myśleć, cisza w słuchawce, tylko Jego oddech do mnie dochodził, nic nie mówiłam.. co jakiś czas tylko pare słów wydusiłam z siebie.. rozkleiłam się, wpadłam w totalnego dołka przy Nim, płakałam .. pocieszał mnie, Tak ładnie mówił "Kochanie moje, będzie dobrze.." "Skarbku.." a ja tylko użalałam się nad sobą.."jestem głupia, jestem beznadzijna, nie chce mi się żyć..." bo nie potrafię.. bez Niego tak..

Przecież On mnie już nie chce.. nie powinnam z Nim rozmawiać.. choć mówi, że to uwielbia.. może nie chce mnie ranić? Mówię mu, że już nie będę dzwonić... On się ze mnie śmieje "A wytrzymasz?" nie wiem czy wytrzymam, ale muszę.. "To ja będę dzwonić do Ciebie".. i jak tu zapomnieć o Nim?... Jak sam mi nie pozwala... jak sam chce ze mną rozmawiać.. a ja się oprzeć mu nie mogę. Ja: "To ja nie będę odbierać". On: "to zadzwonie na domowy i poprosze moje Słoneczko do telefonu" no pewnie.. Już widzę jak by zadzwonił na domowy... wątpię w to.. naprawdę wątpie!

On: "Dlaczego tyle wydajesz?"
Ja: "Ile?"
On: "no własnie tyle, dzwoń do mnie, ale nie musimy tak długo rozmawiać"
Ja: "nie potrafię z Tobą krótko rozmawiać, ... kiedyś więcej rozmawialiśmy"
On: "Tak ale w tedy były darmowe weekendy a teraz wydajesz, marnujesz pieniądze"
Ja: "Nie marnuje.. (...) ..ale jak nie chcesz... to już nie będę dzwonić"
On: "Ja chcę żebyś dzwoniła, uwielbiam z Tobą rozmawiać, ale tracisz tylko pieniądze... bo przecież..."
Ja: "No powiedz to"
On: "no narazie i tak nic nie będzie.. kiedyś to było inaczej.. a teraz .."
Ja: "Wiem kochanie.. ale ja ... chyba potrzebuje tych rozmów"
On: "To jak potrzebujesz to dzwoń ile chcesz.. co dziennie nawet.. po pare godzin"
Ja: "No.. ... już i tak nie będę dzownić..."

Bo nie powinnam...

Wysłałam mu smsa jeszcze po wszystkim.. bo niestety karta się skończyła, On oddzwonił powiedzieć jedynie dobranoc.. a ja chciałam mu jeszcze tyle powiedzieć, ale niestety.. napisałam tylko to co wcześniej mu powtarzałam.."Już nie chciałam Ci tracić pieniążków, przepraszam Cię kochanie moje, ale właśnie w takich chwilach najbardziej Cię potrzebuję, a telefonicznie się nie da tak. Już i tak nie będę dzwonić do Ciebie o ile wytrzymam bo to i tak nie ma sensu nasza znajomość w sumie też nie ma sensu, nic nie ma sensu.. Szkoda że ja Cie tak bardzo kocham bo to też nie ma sensu. Ja jestem bez sensu.. powatrzam się? ja już nie mam sił i nie powinnam Ci tego pisać. Dobranoc :*:*" Prawda, że ten sms był bez sensu??

Dzisiaj wysłałam mu życzonka wielkanocne.. które też jakoś mi nie wyszły za bardzo.. jestem w dołku..Tak mi jakoś źle, choroba mnie dobija, powstrzymuję się od łez.. zaraz mam wychodzić, nie chcę żeby ktoś mnie widział z rozmazanym makijażem.. Rozpisałam się... potrzebowałam tego.. ale jeszcze nie wszystko wyrzuciłam z siebie..

Chcę Go kochać, kocham Go.. a nie powinnam.. jak zapomnieć? nie potrafię.. jestem bezsilna...



 

ambiwalencja : :