Znów nadeszła noc..
Kolejna impreza za mną.. tym razem bezalkoholowa, z bratową..
Nie chciałam siedzieć w domu i znów rozmyślać nad moim życiem..
Ale chyba za szybko wróciłyśmy..
Za każdym razem kiedy jadę na jakąkolwiek imprezę.. mam nadzieję, że Go spotkam..
Rozglądam się, niby obserwując ludzi.. no bo obserwuję.. ale oczami w tłumach szukam Jego..
Naprawdę chciałabym Go zobaczyć..
Wiedziałabym przynajmniej, że żyje..
Chciałabym pogadać.. zobaczyć co u Niego słychać..
Bo na gg się już nie pojawia :(..
Żadnego odzewu na komórkę.. żadnego smsa.. sygnałka.. nic..
Ostatnio z Nim rozmawiałam 14-tego czerwca..
Dzień szczególny dla mnie.. ale rozmowa byle jaka..
Dlaczego szczególny?? w końcu 14-tego czerwca, rok temu się poznaliśmy..
Na tym głupim czacie..
Nie wiem jak bym się zachowała widząc Go.. może arogancko bym się spojrzała.. i po chwili odwróciła wzrok..
Może uśmiechnełabym się.. powiedziała cześć.. lub jakoś pokiwała w Jego stronę...
Może On by podszedł i zaczął rozmawiać..
Ale jak by był z dziewczyną? coś mam wrażenie ostatnio, że ma kogoś..
Ale chciałabym Go zobaczyć.. On mnie nie musi widzieć.. ja bym chciała nacieszyć oko..
Bo nie mogę zapomnieć..
Coś mi przeszkadza..
Przecież już Go nie kocham.. prawda?
To dlaczego On cały czas jest w moich myślach?
Dlaczego?
I dalej marzę, o tym żeby się do Niego przytulić..
Żeby popatrzeć w Jego ciemne, cudne oczka..
Tak często marzę o tym, że w nocy obudzi mnie dźwięk telefonu..
Że zadzwoni.. i powie, że czeka na mnie przed domem.. i chciałby żebym wyszła pogadać..
Tyle razy wyobrażałam sobie kiedy słyszałam dzwonek do drzwi, że jak otworzę, to za nimi będzie stał On..
Ale Jego nigdy tam nie było..
I rozglądam się cały czas za metaliczno-zieloną Ładą 111, której pewnie i tak już nie ma albo już nią nie jeździ, bo była w rozsypce..
A jak nie za Ładą, to za żóltymi ciężarówkami DHL.. i przyglądam się kierowcom..
Mogłabym tak cały czas o Nim pisać..
O moich myślach, marzeniach.. bo dzień w dzień On jest w mojej głowie..
Jak zmywam, jak leżę w łóżku, jak coś robię na komputerze..
Jak piszę notkę niekoniecznie o Nim..
Jak wieszam pranie, jak robie obiad, jak jem czereśnie, jak biorę prysznic, jak prasuję, jak szykuję się na kolejne wyjście i myślę co by tu ubrać.. przecież może Go dziś spotkam..
Nastał kolejny kryzys.. i wiem jaka jest tego przyczyna..
W końcu zbliżają się Jego urodziny!!..
I w tedy to ja zrobię krok z Jego stronę..
Ciekawe tylko czy da jakiś znak, po tym jak wyślę mu życzenia...
Czy chociaż podziękuje.. lub da tego cholernego sygnałka..??
Dobra nie nudzę już... Ale potrzebowałam tego.. musiałam się wygadać.. o Nim...
I tak wiem, że On nie jest mnie warty.. że znajdę sobie innego..
Ale ja Jego kocha(ła?)m.. On wpłynął całkowicie na mnie.. na moje życie.. i brak mi tego.. :(
Cholernie brak!!!
I nie wiem czy jestem w stanie się zakochać ponownie.. w kimś innym.. tak bardzo jak w Nim byłam zakochana...
Oby!!!